poniedziałek, 4 lutego 2013

Battery grip


Zima. Jak jest zima, to musi być zimno, Pani Kierowniczko. Takie jest odwieczne prawo natury.
Tracę na tym przez chwilowe irytacje i, powiedzmy, niespełnienie.
W jaki sposób? Drobiazg. Stara bateria w aparacie 
Kolejny stracony stos kadrów, tylko dlatego, że canon znów głodny.
Troszkę frustrujące.
Niby łatwo temu zaradzić. Nowa bateria do aparatu jedyne 300zł 

Zamiennik sprawdzony wg internautów, 160, 100, 88 zł (najbardziej sprawdzony ten za 88 :D)
Taki za 160 już mam nawet, ale jakoś się nie spisuje. Może się zestarzał.. ale kiedy?
Przecież to tak niedawno wszystko.. ech. Czas.
Błędne koło. Może jakaś zmiana systemowa potrzebna, bo ile tych baterii będę miał.

Wymyślili taki patent co się battery grip nazywa.
Taki magazynek na dwie baterie, kilka spraw ułatwiający.Wkręca się toto pod spodem i ma po pierwsze dodatkowy spust migawki przy kadrowaniu w pionie, po drugie inne wyważenie body pomocne przy dużych obiektywach, po trzecie dłuższą pracę na baterii i po czwarte ogromny kloc zamiast zgrabnego aparatu do focenia. Jak tu zdjęcia robić...
Dodam może od razu, że grip do mojego eosa kosztuje 600 złotych. Taniej kupić nowe body.

Zmiany systemowe zatem odpadają. Chyba że faktycznie nowe body... i nowe baterie... Błędne koło level up.

Dziś na nartach było fajnie. Wesoło w srebrnym czołgu. Obśmialiśmy się jak norki. Piątką się wygodnie zmieściliśmy. Narty weszły do bagażnika, po skosie. W związku z tym, wyprawa do Pecu kosztowała za transport 20 złotych od głowy.
Zaspałem rano, telefon nie obudził. Muszę jakieś mniej skomplikowane urządzenie do budzenia sobie zafundować. Nie ma tego złego.. bo dzięki temu zdążyliśmy dokoptować kumpla, co mu się narciarska ekipa posypała.
Pec bardzo fajny, nienużący, dużo zakamarków, zwiedzania, orczyków, tras łatwiejszych i trudniejszych, ścieżek leśnych, przecinek, szerokich stoków, urozmaicenie pełne.
Buty tylko za duże pożyczyłem trochę, też by wypadało kupić wreszcie.
No i droższy niż Janskie. Parking 120 kc (w Janskich 60).
Za to na stoku fajna muzyczka, az nogi niosly, i Bombardinio, i wszelakie specjały w słonku.
Wracając zajechaliśmy na stację paliw, kofeinę we krwi uzupełnić. Taka tam pani za nami zajechała w kolejkę do dystrybutora. W okularach. Uśmiechnęła się. Tyle zauważyłem. Pewnie sympatyczna.

Taki się troszkę czuję.. jak z battery gripem... Do Norwegii trzeba...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz