wtorek, 12 lutego 2013

Blacha


   Odkryłem kolejną przyjemność w życiu.
Bieganie w śnieżycy.
W uszy grała nienatarczywa gitarka a śpiewała sympatyczna, delikatna blondynka, nie kłócąc się z rytmem kroków. Utwory były ciepłe, wręcz kominkowe, a zaraz za krawędzią kaptura zaczynała się zawierucha. Monumentalne pnie wynurzały się zza chmur białych płatków pozwalając odgadnąć którędy biegną ścieżki. Co jakiś czas zieleniły się kudłate iglaki, jeszcze nie obsypane śniegiem, kontrastując z wszechobecną bielą, oferując schronienie pomiędzy gęstymi gałęziami.
   Zostawianie na szlaku pierwszych odcisków stóp to zabawa, która nigdy się nie nudzi. Czy na piasku plaży, czy na śnieżnej płaszczyźnie, po chwili kontemplacji nienaruszonego piękna, wielka satysfakcja postawienia tego właśnie pierwszego kroku, usprawiedliwiona tylko tym, że przecież zaraz śnieg i tak napada a wiatr zwieje ślady z piasku. Gdzieniegdzie zresztą ścieżki były przetarte, minąłem kilku wariatów w adidasach i biegowych ciuszkach. Jednego nawet rozebranego do rosołu, gdy wycierał się ręcznikiem po ciężkim biegu, i pakował do samochodu.

   Nie mogę doczekać się nowych softshellowych spodni- będą rewelacyjne na takie aktywności, a teraz u mnie z dresami bieda. Się zużyły.
Jutro powinny dojść.
Buty super. Świetnie trzymają kostkę, wygodne od pierwszego założenia, amortyzują, dobrze trzymają się nawierzchni a samoczyszcząca podeszwa nie zbiera nic z drogi. W domu ani plamki nie ma, bo cały śnieg został na schodach. Sznurówki świetnie się zaciskają i luzują, haczyki trzymają sznurówkę a nie zaczepiają o nic innego.  
Jak narazie bomba.

   Jak wróciłem do roweru, pokrywała go oczywiście już solidna warstwa puchu. myślałem nad zapięciem go pod choinką, ale nie starczyło linki, bo choinka wiekowa była.
Zrobiłem jeszcze krótkie kółko po parku i ruszyłem w stronę domu. Przejechałem obok knajpki, gdzie kiedyś dość często zaglądałem na gyrosa- bo tanio a porcje ogromne. Dawno nie jadłem gyrosa.. lubię niestety
 . Pachniało niezrównanie, ale nawet nie zwolniłem, w końcu w domu czeka woreczek pysznego, chrupiącego ryżu .
Pod domem wpadłem tylko na chwilę do sklepu po mleko i składniki na pełnobiałkowy, beztłuszczowy i bezcukrowy sernik. Ciekawe, czy mamy w domu jakąkolwiek blachę 
Zdjęcie na życzenie  Nowy grip i "nowa" fryzura. Poznajecie? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz