poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Biesy.


   Bieszczady krainą wilka są. I krainą turysty. Pieszego dodajmy 
Fascynujące jest to braterstwo szlaku. Wspaniali ludzie tworzący specyficzny klimat. Pewnie, że ludzie są różni. Mądrzy, głupi, pyszałkowaci, nieśmiali, w zdeptanych do niemożliwości trampkach, w trekach za 700 zł które słynne bieszczadzkie błoto widziały ocierając się o sąsiada w kolejce po lody w Cisnej. 
Ważne, że są. Szlak jednoczy. Schroniska są jego przedłużeniem. Już tęsknię za domem w plecaku, jedzeniem z ogniska i uśmiechami o poranku ludzi, których nie rozpoznałbym inaczej bo dosiedli się do ognia w środku nocy, gdy oczy wpatrzone były już dawno w zawsze zbyt drobny druk śpiewników. 
Te uśmiechy są dla mnie ważne. Cenne. 
Pouśmiechałbym się do kogoś 

sobota, 11 sierpnia 2012

Starocie

Natknąłem się dziś wieczorem przy przeglądaniu dysku.

      Jordana 12 

Miałem kiedyś ducha dzikiego, a wesołego.
   Wypełniał mnie znienacka, krzyczał głośno, od czasu do czasu podskoczył i trzasnął obcasami, tu puknął, tam stuknął, dawał o sobie znać.
Tłamsiłem go w sobie i przykrawałem do granic normalności by nie wyjść na furiata. Dobrze mi z nim było.
Aż pewnego razu duch mój wesoły, a dziki dostał tęgiego kopa w tyłek. Naprawdę niespodzianie.
   Teraz chodzę cicho i konkretnie. Pijam ciepłą herbatę. A on siedzi skulony w cieniu mojej głowy i drży. Boi się, nie rozumie, nie wierzy, że może już wyjść.
Czasem wołam go głośno, od czasu do czasu podskakuję i trzaskam obcasami, tu puknę, tam stuknę, bo dobrze mi z nim było. Nie wierzy.
Ostatnio stłukłem kubek. Niespecjalnie. Przypadkiem. Może on ma już dość herbaty... i ...niedługo wyjdzie????