niedziela, 23 lutego 2014

Bo do lasu mnie..


"Ale to wcale nie jest łatwe — rzekł Puchatek do siebie, patrząc na to, co kiedyś było domem Sowy. — Bo układanie Wierszy i Piosenek to nie są rzeczy, które się łapie w powietrzu. To one cię łapią i wszystko, co można zrobić, to pójść tam, gdzie one mogłyby cię znaleźć."


   Ostatnio zastój był. Słabo było trochę to i nic mi się nie chciało. Próbowałem przezwyciężyć, to z jednej, to z drugiej strony. Zaległości znów i nawet nie wiadomo dlaczego. Biegało się źle, wspinało tragicznie, na squashu dwa razy byłem, co nawet pomogło trochę, ale nie mogłem się wyrwać z odrętwienia. Pewnie z braku magnezu.
   Wyprawy jakieś niemrawe wychodziły i na pół gwizdka. To tak gwoli wytłumaczenia. Nie chciałem zamulać. Przednówek się kończy chyba, albo nie wiem co, bo lepiej już. Albo w dobre miejsce trafiłem wreszcie.

"Jestem Misiem o Bardzo Małym Rozumku i długie słowa sprawiają mi wielką trudność."


   Przed świętem zakochanych (nie mam pojęcia czy ma to jakiś związek) koleżanka odezwała się z prośbą o opinię. Eksperyment, stwierdziła, i zapytała czym jest miłość.
Ogłuszyło mnie trochę bo jakoś nie mam gotowej definicji. Ktoś z Was ma? Pewnie istnieje, jest przecież taka dziedzina niepotrzebnej nauki która się zajmuje tego typu bzdurami ;). Tylko że pewnie nie chodziło w eksperymencie o uogólnienie maksymalne, ale właśnie o personalizację odpowiedzi. Nie bardzo w moment się wstrzeliła, to i odpowiedzi do dziś nie dostała, ale zaległości znów nadrabiam więc kolej przyszła i na tę refleksję.

"Czuję się mniej więcej tak, jak ktoś, kto bujał w obłokach i nagle spadł" 


   Zdaje się, że zaczyna się od zauroczenia. Wiecie, o co chodzi. Zachłyśnięcie tą drugą osobą, spin aż do dreszczy, wypatrywanie możliwości ujrzenia jej/ jego choć przez chwilę, zachwyt nad każdym detalem, fascynacja osobowością, wdychanie feromonów, mega chemia.
   To fajne uczucie, acz w moim wypadku okres pełen głupich czynów, na szczęście zwykle niedostrzeganych przez ogół.

"Czasem lubi się kogoś za mocno i to się nazywa miłość."


   Taka fascynacja rozwija się może niezależnie od sympatii, ale zdaje mi się, że jednak jest powiązana mocno. Ta rosnąca sympatia powoduje troskę o drugą osobę, w połączeniu z chemicznym bzikiem skrajną czasem.

"- Posiedzę tu sobie i na Ciebie poczekam." 


   Do wszystkiego jeszcze dochodzi przywiązanie (jak to określił jeden ze szczerych do bólu przyjaciół w moim wypadku iście psie).

"Oset nie ma żadnego pożytku z tego, kiedy się na nim siedzi. To odbiera mu życie." 


   Pewnie jest jeszcze kilka aspektów miłości które mi akurat w tej chwili do głowy nie przychodzą, ale dopowiedzcie sobie, proszę. Z pewnością nie jest to definicja zamknięta. W każdym razie, jak zauważyłem, trzeba dać pooddychać. Własne pasje, chwile dla siebie, czy w wypadku facetów sławetny "nothing box" jest ważny. To też element troski według mnie. Nie narzucanie się z szacunku dla uczuć drugiej osoby. I nie mam tu na myśli siebie- mi tam nadmiar troski nie przeszkadza bardzo.

jeśli ktoś potrzebuje wyjaśnienia, czym jest "nothing box"

To tak a propos porozumienia... ;)

no i jeszcze jedna różnica

"Więcej się ruszaj. Więcej bywaj. Wpadaj do innych. A jeśli ktokolwiek powie od progu: "Do licha!", zawsze możesz wypaść z powrotem."


   Wprosiłem się do Warszawy. Jakoś tak się okazało. Do licha! ;) Ale za to fajnie było na biegówkach bardzo. Aż żałuję trochę że we Wrocławiu nie ma śniegu.
   I u kumpeli z dawnych lat też tam byłem. To fajne jak można liczyć na przyjaciół z harcerstwa. Dwa słowa wystarczą. I na biegówki zabiorą ;) Biega koleżanka. Świetnie biega.
A propos biegania- widzieliście film "Czego pragną kobiety"?
Tam jest taki spot reklamowy który bardzo do mnie przemawia (choć zdecydowanie samcem jestem):

You don’t stand in front of a mirror before a run wondering what the road will think of your outfit.

You don’t have to listen to its jokes and pretend they’re funny in order to run on it.

It would not be easier to run if you dressed sexier.

The road doesn’t notice if you’re not wearing lipstick.

Does not care how old you are.

You do not feel uncomfortable because you make more money than the road.

And you can call on the road whenever you feel like it. Whether it’s been a day or even a couple of hours since your last date.

The only thing the road cares about, is that you pay it a visit once in a while.

Nike. No games…just sports.


Na przeglądzie w Lądku widzieliśmy taki film o bieganiu...
http://vimeo.com/60244021
A tu ten kawałek z Melem Gibsonem
http://www.youtube.com/watch?v=v9nQnBzBui8

"Prosiaczek był zdania, że po to, aby chodzić do rozmaitych osób, trzeba znaleźć jakiś Powód (...).
— Będziemy chodzić z tego powodu, że dziś jest Czwartek — powiedział. — Będziemy chodzić i życzyć każdemu Bardzo Szczęśliwego Czwartku. Chodźmy, Prosiaczku."


   W czwartek pojechałem na szkolenie. Cztery godziny w samochodzie umiliła nadzwyczajnie koleżanka organizatorka którą eksportowaliśmy na północ, dość niespodzianie dla mnie. Mnogość wspólnych tematów również była zaskakująca... ale korzystałem bezczelnie ;)
Tematyka szkolenia całkiem fajna, choć trochę praktyki możnaby w to wpleść jeszcze, jedzenie zabójczo dobre, tylko przy ognisku brakło gitary. Wieczorem jeszcze chwilę poczytałem i przejrzałem przewodnik po Noteckiej Puszczy z myślą o porannym bieganiu. Koleżanka zainteresowała się porannym planem i utargowała na spacer wokół jeziora.

"— Powiedz, Puchatku — rzekł wreszcie Prosiaczek — co ty mówisz, jak się budzisz z samego rana?
— Mówię: „Co też dziś będzie na śniadanie?” — odpowiedział Puchatek. — A co ty mówisz, Prosiaczku?
— Ja mówię: „Ciekaw jestem, co się dzisiaj wydarzy ciekawego”.
Puchatek skinął łebkiem w zamyśleniu.
— To na jedno wychodzi — powiedział."


   W nocy budziłem się kilka razy, i tylko spekulować mogę z jakiego powodu. Przed świtem w każdym razie zasznurowałem buty i poszliśmy zwiedzać. Bohatersko przeprawiliśmy się przez strumyk i dwa kanały po zwalonych drzewach, błogosławiliśmy mróz dzięki któremu nie musieliśmy obchodzić bagna i ponapawaliśmy się wschodem słońca na lekko zmurszałej ławeczce. Pokonywanie kanałów było obarczone obawą kąpieli... do momentu gdy odkryliśmy że lód ma jakieś 20 centymetrów, co niełatwo zauważyć z uwagi na krystalicznie czystą jego powierzchnię.

Po powrocie pyszne śniadanie (co też będzie ciekawego...;) ), budzenie niedospanych po wieczornej imprezie i znów czterogodzinna droga na południe.

"Z powiąszowaniem urorurodziurodzin"


   Tymczasem wczoraj Wika miała urodziny. Śpiewać mi się chciało i grać cały dzień ale sobie oszczędzałem na wieczór. Wieczorem szybko palce zaczęły boleć, na szczęście był Kuba ze swoją magiczną gitarą też więc trochę powyliśmy, póki sąsiadka chora nas nie przyszła uciszyć. Obiecałem sobie że dzisiaj zrobię wreszcie nowy śpiewnik, ale jak narazie daję upust grafomanii.
   Był też wczorajszy dzień dorocznym świętem harcerzy i na naszym ulubionym portalu społecznościowym pokazało się znów troszkę archiwalnych fotografii, wspomnień i ciepłych myśli skierowanych do braci. Sekta ;) Kupa radości z takich drobiazgów.

"proszę pókadź jeżlikto niehcepo rady, pro sze zwonidź jeźlikto hce po rady"


   Kumpel zaproponował podczas ostatniego spaceru na Ślężę żebym napisał jakieś porady wędrówkowe tutaj czasem, bo się chyba wymądrzałem trochę. Z pewnością dużo tego w sieci, ale co mi tam, kiedyś wysmażę posta i wrzucę. Najwyżej nie przyda się :)

"Dzień dobry!  rzekł Tygrys. Znalazłem kogoś zupełnie takiego samego jak ja. A myślałem, że więcej takich nie ma."

Chciałoby się rzec... ale wiecie jak jest ;)

Wybaczcie cytaty, nie mogłem się powstrzymać :D

"Kiedy się jest Misiem o Bardzo Małym Rozumku i myśli się o Rozmaitych Rzeczach, to okazuje się czasami, że rzeczy, które zdawały się bardzo proste, gdy miało się je w głowie, stają się całkiem inne, gdy wychodzą z głowy na świat i inni na nie patrzą."