czwartek, 10 stycznia 2013

Charming


Wczoraj wreszcie miałem wolną środę. Wolną w sensie braku wieczornych zajęć mniej lub bardziej wymuszonych. Nadszedł w końcu czas planowanych zajęć pozalekcyjnych. Ucieszyłem się, bo już prawie zapomniałem nawet podstawowego kroku salsy. W Ostrowie jedyna salsa jaka mi w miarę pasuje terminowo to środowa salsa solo. Oczywiście we dwoje zaawsze przyjemniej, ale jak się nie ma co się lubi, to się drepta przed lustrem.

Bardzo było miło, choć całą godzinę deptaliśmy parkiet słuchając rytmu z płyty. Wiele traci taniec bez fajnej muzyki. Podobało mi się pewnie również dlatego, że zamiast rozciągania na koniec była bachata, do skądinąd znanej melodii.
Od razu mi się mordka uśmiechnęła, gdy w półmroku wygaszonych "na wyciszenie" świateł usłyszałem pierwsze znajome frazy. Zacząłem nieśmiało w ostatnim rzędzie krok podstawowy, czekając aż instruktorka zada jakieś ćwiczenie na rozciąganie. No i ćwiczeniem tym był krok podstawowy bachaty
 . Też oczywiście dużo nie pamiętam, Znowu od zera będę musiał zaczynać...

Salsę prowadzi nam bardzo fajna dziewczyna. Nawet się wspinała trochę ponoć. No ale jak fajna, to pewnie zajęta 
 Bardzo żałuję, że jakoś się nie składało ostatnie dwa miesiące, żeby zajrzeć w środę na zajęcia.
Zajęcia z towarzyskiego, te od szkoły błaznów (vide 07.12.2012) zostały od poniedziałku zawieszone na miesiąc, bo nie mogli znaleźć zastępstwa za prowadzącą. Cóż, i tak brakowało mi na nich jakiejś fajnej pary. Przynajmniej nie będzie tego piekielnego 2 na 1.
Kolejny raz zapowiada się, że zawieszamy i my prace na wygnaniu i wracamy do dolnośląskiej stolicy. Może już od środy... Oby.

Ukłuła się w palec i zasnęła na sto lat...
W weekend jak zwykle niedospałem, w poniedziałek poprawiłem, za to Wtoooorek...! Koledzy się śmiali, że teraz już moją tygodniową normę snu odpękałem, i mam zakaz. Chyba troszkę przesadzają.
W środę postanowiłem wyrabiać normę na przyszły tydzień. Średnio wyszło, ale dziś byłem wreszcie wyspany.

...fraszkę jakąś?
W pracy pół dnia spędziłem na baszcie. Pewien czas nawet siedząc i majtając nogami. Pod szklanym dachem podczas deszczu, wśród zabytkowych murów jest uroczo. Tylko schodów nie było, a przecież "księżniczka jest tam gdzie schody... gdzieś o tym czytałem..."

Z bajkowych tematów to jeszcze fryzurę zapuszczam godną księcia z bajki, choć może gargamela, byłoby bliższe prawdy... Troszkę to niekomfortowe dla człowieka nawykłego do czesania się gąbką. Jak się obetnę, to mi będzie zimno. Prawda?

Lemony na święta sprawili mi wielką frajdę. Dwie. Trzy właściwie

 Dobrze mieć takich przyjaciół, nawet jak są tak daleko. Teraz bilety do Irlandii tanie, ukradnę sobie trochę czasu i wreszcie zrealizuję odkładaną przez perypetie pracowe i inne wyprawę. Jak ten rok szybko minął... Rude zabiorę, bo ponoć ściankę mają. Nad zimowym oceanem posiedzę. Pospaceruję klifami. Posłucham skocznej muzyki w pubie. Pogrzeję się przy kominku, niekoniecznie opalanym torfem. Pomilczę sobie z Nimi. Albo pogadam. Nieważne. I pośpiewamy z Kicią. Trzeba się Kubowych piosenek nauczyć bo mały rośnie jak na drożdżach.

Biurka mi brakuje mojego. Wielkiego. Projektów zostawionych w szufladach i na półkach. Niepomalowanych koszulek w szafie. Kubka czekającego na wspinowe uszko, zapomnianych exlibrisów, pudła z narzędziami. Zegar do renowacji chwilowo wylądował pod łóżkiem
  jacht czeka na naprawę od pamiętnego 13 września. A ja tu siedzę, i nawet książek co czekają w kolejce, mi się nie chce czytać. Może dlatego, że jestem w połowie takiej smutnej, a nie chcę się smucić.

Wrócę w piątek i pobiegnę na trening. Taki weekend- trening/pranie/spanie/jedzenie x2- z jednej strony wyczekuję z utęsknieniem, z drugiej.. czegoś tu brakuje.
Fajnie, że w niedzielę udało się pójść na Hobbita. Dzięki za towarzystwo, Dziewczyny  Ja nie jestem zawiedziony ani trochę. Brakowało mi tylko kilku piosenek z książki i bardziej rozbudowanej muzycznie ścieżki dźwiękowej. Ale Bonda bym obejżał. Za późno.

I tak to dzisiaj nostalgiczny list do Was, Przyjaciele, kończę, z nadzieją na szybkie nadejście piątku. Jakby ktoś nie zauważył, deszcz pada.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz